Królowa Mroku i Powietrza. Mroczne intrygi – księga trzecia
Cassandra Clareodskoczyła.
Topór przeleciał nad głowami Kohorty i werżnął się w pień dębu.
Kilku członków Kohorty wrzasnęło, kiedy drzewo runęło z
ogłuszającym rykiem łamiących się konarów i pękającej ziemi.
Gwyn wyciągnął rękę i topór sam do niej wrócił. Wyszczerzył
zęby do przestraszonych Nocnych Łowców.
– Nie podchodźcie, bo porąbię was na kawałki!
– Widzicie! – Zara upadła na kolana, kiedy drzewo się
przewróciło, i teraz próbowała wstać z Cortaną w garści. – Widzicie?
Spisek! Musimy walczyć…
Anush!
Anush uciekł już w krzaki. Pozostali, ewidentnie wstrząśnięci,
stanęli niechętnie wokół Zary, która zrobiła kilka kroków w stronę
Gwyna.
– Co on zrobi? – zapytała cicho Jia.
– Pozabija ich wszystkich. To wódz Dzikiego Polowania, są dla
niego niczym.
– To jeszcze dzieci – powiedziała Jia. – Biedny Anush uciekł.
Ma dopiero szesnaście lat.
Diana się zawahała. To rzeczywiście były dzieci, chociaż pełne
nienawiści.
Gwyn nie mógł ich pozabijać. To nie byłoby dobre rozwiązanie.
Podbiegła do niego, nie zastanawiając się, co sobie pomyśli
Kohorta, i szepnęła mu do ucha:
– Zostaw nas. Proszę. Zabiorą nas do Gard, ale nie na długo.
Musisz wyruszyć za Emmą i Julianem.
---